Podstawowej opieki zdrowotnej nie trzeba odmrażać, bo nie była zamrożona i w czasie epidemii nieprzerwanie zapewnia pacjentom pomoc medyczną – mówią lekarze rodzinni Porozumienia Zielonogórskiego.
Znoszone są kolejne restrykcje i ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. Większość szpitali i przychodni wraca do normalnej pracy. Czy na etapie odmrażania zmienią się zasady funkcjonowania podstawowej opieki zdrowotnej?
– Odmrażanie w zakresie ochrony zdrowia dotyczy przede wszystkim szpitali i przychodni specjalistycznych – komentuje Małgorzata Stokowska-Wojda, lekarz rodzinny Porozumienia Zielonogórskiego. – POZ nie trzeba odmrażać, bo nie była zamrożona. Od początku epidemii pracowaliśmy nieprzerwanie, zapewniając opiekę pacjentom z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Przypomnę tylko, że system teleporad i wizyt pacjentów w przychodniach w razie konieczności osobistego badania po uprzedniej telefonicznej weryfikacji służy właśnie temu, by ograniczać rozprzestrzenianie się zakażeń. Pacjenci, umawiani na wizytę pojedynczo, na konkretną godzinę, nie mają kontaktu z innymi chorymi, dzięki czemu ryzyko zakażenia się jest zminimalizowane. Taki system do tej pory się sprawdził, przychodnie POZ nie stały się ogniskiem epidemicznym. Także obecnie nie ma powodu, by rezygnować z tego trybu pracy. Mamy w Polsce wciąż stan epidemii, bo przecież nie został odwołany. Zakażonych przybywa każdego dnia, więc nie możemy ulegać iluzji, że życie wróciło d normy, bo jeszcze długo się to nie stanie.
Małgorzata Stokowska-Wojda zastrzega, że tak naprawdę nikt nie wie, co się wydarzy w najbliższych miesiącach – czy na skutek znoszenia ograniczeń znacząco wzrośnie liczba zakażeń, czy też wirus stanie się mniej groźny. Jednak wielu ekspertów ostrzega przed kolejną falą epidemii, która może nadejść jesienią i dodatkowo nałożyć się na okres wzmożonych zachorowań na grypę. Zdaniem lekarki, warto te przestrogi mieć na uwadze i przygotować się na ten być może jeszcze trudniejszy okres. Jednocześnie lekarka zaleca zachowanie ostrożności – nawet jeśli przepisy pozwalają już niemal na wszystko.
Żelazną zasadą powinno być przede wszystkim unikanie większych skupisk ludzi, zwłaszcza gdy dotyczy to rozrywki, a nie konieczności – mówi Małgorzata Stokowska-Wojda. – Wprawdzie można już organizować wesela, ale czy wirus wie, że ma nie przenosić się między gośćmi weselnymi? Przepisy nie uchronią nikogo przed chorobą. Wskazany jest za to zdrowy rozsądek i to nim powinniśmy się kierować. To nie jest jeszcze dobry czas na zupełny luz.